W 1660 roku w kościele parafialnym w Juchnowcu znajdowały się aż trzy powszechnie czczone na tych terenach i uznawane za cudowne obrazy Matki Bożej.
Pierwszym z nich był doskonale znany mieszkańcom Juchnowca obraz Matki Bożej Juchnowieckiej, o którym pisaliśmy już w artykule z cyklu „Podlaskie Madonny”. Drugim był obraz Matki Bożej Różanostockiej. Trafił tu, gdyż Szczęsny Tyszkiewicz, do którego wówczas należał Różanystok, w wyniku wojen z Moskwą zmuszony był do ucieczki ze swych dóbr. Aby uchronić cudowny wizerunek przed zniszczeniem, zabrał obraz ze sobą. Najprawdopodobniej planował zatrzymać się w Turośni, gdzie mieszkała jego siostra. Moskiewscy żołnierze napadli jednak na wozy Tyszkiewicza, obrabowali je, ale nie udało im się zabrać obrazu. Gdy tylko któryś z nich próbował zniszczyć bądź przechwycić malowidło, działy się niewyjaśnione zjawiska. Przestraszeni wojacy porzucili obraz, który trafił na pewien czas do juchnowieckiego kościoła.
Trzeci z obrazów Matki Bożej przebywających wówczas w Juchnowcu to obraz Matki Bożej „Sapieżyńskiej” z Dzieciątkiem. Pochodził on z kościoła pod wezwaniem św. Michała w Wilnie. Opiekujące się świątynią bernardynki, podobnie jak Tyszkiewicz, zmuszone były do ucieczki przed wojskami moskiewskimi i one również znalazły schronienie w spokojnym wówczas Juchnowcu. Gdy zawierucha wojenna w Wilnie ustała a nieprzyjaciel wkroczył na Podlasie, zakonnice wróciły wraz z cudownym obrazem do Wilna.