• 85 719 61 94
  • szeptykultury@gmail.com

Jedyne takie freski

Jedyne takie freski

W małym Supraślu można zobaczyć przykład wielkiej sztuki. Są to szesnastowieczne freski, które dawniej zdobiły wnętrze cerkwi Zwiastowania. Warto je obejrzeć, bo drugich takich nie ma w całym kraju. Są one nie tylko znakomitym dziełem malarskim, ale także świadkami burzliwej historii.

 

Krzyż wskazał miejsce

Z założeniem klasztoru w Supraślu wiąże się legenda. Według niej mieszkający w Gródku mnisi bazylianie szukali spokojnego miejsca do życia, gdyż pobliski dwór Chodkiewiczów tętnił życiem, a zakonnikom zależało na spokojnej modlitwie. Nie mogli się zdecydować na żadne miejsce, więc postanowili zawierzyć boskiej opatrzności. Położyli na rzekę Supraśl krzyż, który płynął wraz z nurtem aż zatrzymał się w pobliżu uroczyska Suchy Hrud, wskazując mnichom miejsce, w którym powinni się osiedlić. Wkrótce Aleksander Chodkiewicz, do którego należały te tereny, ufundował im tu dużą, murowaną obronną cerkiew. Łączyła ona w sobie cechy gotyckie z tradycyjną architekturą cerkiewną. Obronnego charakteru nadawały jej grube mury, cztery wieże przypominające baszty, zaś centrum obrony stanowiło ogromne poddasze z licznymi machikułami i okienkami strzelniczymi.

 

Serbowie w Supraślu

Pomiędzy rokiem 1532 a 1557, kiedy to archimandrytą w monasterze był Sergiusz Kimbar, do Supraśla przybyli mnisi z Serbii. Serbowie byli wówczas bardzo cenionymi specjalistami w dziedzinie malarstwa ściennego, w poszukiwaniu pracy wędrowali nieraz w bardzo odległe miejsca. Rozpoczęli oni prace malarskie w supraskiej cerkwi. W ten sposób, w ciągu 25 lat powstały unikalne na skalę całego kraju freski, będące przykładem klasycznej sztuki pobizatyńskiej. Przedstawiały one świętych w układzie hierarchiczno – zstępującym, mającym uosabiać wcielenie Boga. Na ścianach, filarach i sklepieniach supraskiej świątyni znaleźli się męczennicy, apostołowie, prorocy, ojcowie kościoła, biskupi, a także cherubiny i serafiny. Były również sceny z życia Matki Bożej i Chrystusa, zaś całość wieńczył umieszczony w ogromnej kopule wizerunek Chrystusa. Za autora fresków uważa  się Serbina Nektarija Malara, bo to o nim właśnie wspomina Kronika Ławry Supraskiej. Analizując zachowane freski badacze przypuszczają jednak, że miał on co najmniej dwóch pomocników, których imiona nie zostały nigdzie uwiecznione, stąd pozostają do dziś anonimowi.

 

Czas płynął, a one trwały

Freski na przestrzeni wieków były świadkami zmian zachodzących w supraskiej świątyni. W wieku XVII ich część została przykryta drewnianymi panelami, a wnętrzu nadano bardziej zachodni wystrój. Wiąże się to z okresem unickim. Kryzys finansowy w klasztorze powodował, że w XVIII wieku dach cerkwi zaczął przeciekać, zaś freski ulegały coraz większym zniszczeniom z powodu wilgoci. Po kasacie unii w 1839 roku, świątynia supraska została cerkwią prawosławną. Wtedy to jeden z przełożonych klasztoru polecił, aby zniszczone freski zamalować. Na szczęście wykorzystano do tego farbę wapienną, która co prawda przykryła freski, ale nie związała się z podłożem i po latach mogła zostać usunięta.

Na początku wieku XX do Supraśla kilkukrotnie przyjeżdżali carscy naukowcy z fotografem Piotrem Pokryszkinem. Wykonał on serię zdjęć dokumentujących wygląd zarówno samej świątyni, jak i fresków. Zachowały się do dziś także jego notatki, będące doskonałym świadectwem wyglądu szesnastowiecznych malowideł.

Z ruin do muzeum

II wojna światowa przyniosła zniszczenie fresków i zagładę cerkwi. Najpierw jej wnętrze niszczone było przez stacjonujących tu czerwonoarmistów. Latem 1944 roku wycofujący się z tych terenów jeden z oddziałów SS wysadził cerkiew, niszcząc tym samym również i freski. Z całej budowli ocalały jedynie środkowe filary i to właśnie na nich zachowały się fragmenty fresków. Po wojnie zostały one zabezpieczone przez konserwatorów – odcięto je od muru razem z warstwą zaprawy i przewieziono do magazynów, najpierw w Białymstoku, a następnie w Warszawie. Zabieg ten jest przykładem znakomitego dokonania polskiej szkoły konserwacji. Prace nad freskami podjęto w połowie lat 60, zdecydowano się jednak na jak najmniejszą ingerencję w pierwotny wygląd malowideł. Po konserwacji freski pokazywane były przez pewien czas na wystawie w białostockim ratuszu, a następnie trafiły do Supraśla, gdzie w jednym z pomieszczeń klasztornych działał mały punkt muzealny. Cerkiew odbudowano dokładnie w tym samym miejscu, w którym znajdowała się zniszczona szesnastowieczna świątynia. Jest to jej wierna rekonstrukcja. Freski natomiast trafiły do Muzeum Ikon w Supraślu, gdzie już pozostaną, jako przykład niesamowitej, burzliwej historii tych terenów. Na wystawie Muzeum oglądać można wszystkie zachowane fragmenty. Jest to zaledwie kilkanaście tablic, z czego nie wszystkie postacie są kompletne. Przedstawiają one raczej mało znanych w Polsce wczesnochrześcijańskich męczenników i rycerzy. Są to między innymi święci: Demetriusz, Bakchus, Orest czy Thallus. Kilka fragmentów to kawałki pasów ornamentalnych. Biorąc jednak pod uwagę ogrom zniszczeń, jaki dokonał się w cerkwi w związku z wybuchem, można stwierdzić, że z dekoracji malarskiej świątyni pozostało całkiem sporo.

Komentarz