W północno-wschodniej części gminy Juchnowiec Kościelny, w pobliżu granicy Białegostoku, leży wieś Olmonty. W czasie konfederacji barskiej była świadkiem bitwy, w której naprzeciwko wojsk rosyjskich stanęły oddziały konfederatów barskich.
Olmonty Wolimontów
W 1562 roku teren obejmujący także dzisiejsze Olmonty był własnością ziemian Wolimontów. Byli oni prawdopodobnie spokrewnieni ze słynnym starym litewskim rodem Wolimuntowiczów. To właśnie od nazwiska Wolimontów pochodzi nazwa wsi. Przez wieki pojawiała się ona w różnych formach: Olemonty, Elmunty, Wolemunty, Wolimunty, Volmunty.
Konfederacja
Wiek XVIII w dziejach Rzeczpospolitej był okresem bardzo burzliwym. Wielka historia nie ominęła także Olmont, a to za sprawą bitwy, jaka rozegrała się tu w czasie konfederacji barskiej. Konfederację zawiązano w 1768 roku w Barze na Podolu. Była ona ruchem mającym na celu obronę wiary katolickiej i niepodległości kraju, nad którym już wówczas ciążyło widmo upadku. Konfederaci sprzeciwiali się ustawom narzuconym przez carycę Katarzynę II, w wyniku których Rzeczpospolita oficjalnie trafiała pod kuratelę Imperium Rosyjskiego. Tak wyraźne przeciwstawienie się królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i carycy Katarzynie II doprowadziło do wojny pomiędzy konfederatami a obecnymi w kraju wojskami rosyjskimi.
Po stronie konfederacji stanęło wiele znakomitych postaci i rodów. Inicjatorami zawiązania konfederacji byli biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński i marszałek nadworny koronny Jerzy August Mniszech. Związek zbrojny zorganizowali: Michał Hieronim Krasiński – marszałek generalny konfederacji w Koronie, Joachim Potocki – regimentarz generalny konfederacji w Koronie, Michał Jan Pac – marszałek generalny konfederacji na Litwie, Józef Sapieha – regimentarz generalny konfederacji na Litwie, Józef Pułaski – marszałek związku wojskowego konfederacji, ojciec dowódcy konfederatów Kazimierza Pułaskiego oraz Wawrzyniec Potocki.
Tuż przed bitwą
13 lipca 1769 roku pod Olmontami doszło do starcia konfederatów barskich z wojskami rosyjskimi. W historiografii bitwa ta bywa określana także jako bitwa pod Białymstokiem. Przewaga liczebna była po stronie konfederatów z Józefem Bierzyńskim na czele. Dysponowali oni aż 4000 ludzi i 18 działami, podczas gdy siły rosyjskie dowodzone przez księcia Aleksandra Golicyna szacowane są na około 800 osób i 3 lub 4 działa. Jak zatem potoczyły się losy całodniowej bitwy? Szczegółowego opisu starcia dostarcza pamiętnik Michała Starzeńskiego ze Strabli, który to historię bitwy pod Olmontami znał z opowieści swojego ojca, sekretarza Jana Klemensa Branickiego.
W błotnistym lasku
Konfederaci rozłożyli swoje obozowisko ćwierć mili od Białegostoku. Oddziały rosyjskie planowały zakraść się w nocy, by zaskoczyć śpiących, jednak napotkały trudności podczas przeprawy przez Narew. Opóźniło to ich przemarsz i dało czas konfederatom na przygotowanie się do ataku. W ten sposób konfederacji nad ranem ruszyli jako pierwsi. Tak początek starcia opisuje pamiętnikarz: “Konfederaci wypadli na nich z wioski, zaatakowali i wypędzili po krótkim oporze do błotnistego lasku, gdzie Rosyanie wytrzymywali atak aż do samego wieczora. Hetman zmuszony był ustąpić zniecierpliwionym pułkom koronnym, które jako nieruchomi widzowie przypatrywali się okrucieństwom pijanych kozaków.”
Nieoczekiwana zmiana
Początkowo wydawało się, że dysponujący dużą przewagą konfederaci poradzą sobie z oddziałem rosyjskim. Jan Klemens Branicki, który dotychczas nie opowiadał się wyraźnie ani po jednej, ani po drugiej stronie, postanowił doprowadzić do rozejmu między walczącymi. “Wysłano parlamentarza, generała Pugeta pod eskortą 200 ludzi i 4 dział. Chciano wyratować w ten sposób samego ks. Golicyna, który straciwszy masę ludzi i prawie wszystkie konie, był już blizkim zagłady”. Jednak nieoczekiwanie losy bitwy zupełnie się odmieniły. Jak zauważają historycy, po stronie konfederatów zawiodło dowodzenie. Stosowali oni w bitwie przestarzałą już wówczas taktykę nazywaną karakol. Polegała ona na maksymalnym wykorzystaniu siły ostrzału z broni palnej tak, aby w szeregach przeciwnika powstał wyłom pozwalający na atak bronią białą. Pod koniec XVIII wieku taktyka była już zastępowana innymi rozwiązaniami, przede wszystkim szarżą. Błędy w dowodzeniu zauważa też Michał Starzeński: “Konfederaci tymczasem wyczerpali cały zapas amunicyi, armaty ich zamilkły. Jeden kapitan strzelców mógł był o sześćset kroków dalej zająć pozycyę na wzgórzu sześcioma armatami. Myśląc jednak, że już osiągnęli cel, cofnęli się zawcześnie, nie mając ani wodza, ani planu obmyślonego do dalszego działania; rozsypali się i każdy z dowódców w inną poszedł stronę”.
Po bitwie
W ten sposób bitwa pod Olmontami zakończyła się klęską konfederatów. “Pozwolono im rozejść się spokojnie. Ks. Golicyn bardzo rad, że sam wyszedł cało, przybył do pałacu, zabronił resztkom swego wojska wszelkich nadużyć i odjechał do Warszawy”. Po bitwie zajęto się grzebaniem zabitych. Znaleźli oni miejsce spoczynku na wzgórzu wokół kaplicy św. Marii Magdaleny w Białymstoku. “Rannych 370 przeniesiono do pałacu. Teatr, zabudowania, mieszczące się w środku parku, zamieniono na szpitale. We dwadzieścia cztery godzin po bitwie wszyscy ranni byli już opatrzeni (…) z wyjątkiem dziesięciu czy dwunastu, wszyscy powrócili do zdrowia. Każdy otrzymał od hetmana kompletne uekipowanie oraz pieniężny zasiłek w miarę poniesionych strat.”
Pamięć o bitwie
Walki partyzanckie, bo taki charakter miały działania konfederatów, trwały cztery lata. Konfederacja upadła w 1772 roku, a Rosja, Prusy i Austria starały się ukazać ją jako pretekst do I rozbioru Polski. W walkach po stronie konfederatów udział wzięło do 100 tysięcy ludzi. Stoczono około 500 potyczek, a bitwa pod Olmontami była jedną z nich.
Aby upamiętnić starcie konfederatów z wojskiem carycy Katarzyny, w roku 2012 zorganizowano obchody rocznicy bitwy połączone z pokazem rekonstrukcyjnym. Choć bitwa pod Olmontami nie zakończyła się chwalebnym zwycięstwem, a raczej dowiodła nieudolności dowódców, to jej upamiętnienie przyczyniło się do zwiększenia świadomości o tym epizodzie lokalnej historii.
Wszystkie cytaty pochodzą z publikacji Na schyłku dni Rzeczypospolitej: kartki z pamiętnika Michała Starzeńskiego (1757-1795), oprac. Henryk Mościcki, Warszawa 1914.